Most Viewed

Kategorie

Dlaczego komfort może być destrukcyjnym zjawiskiem?

Dziś jest trzynasty dzień lutego 2020, prawdopodobnie jeden z najważniejszych dni w moim życiu, ale o tym za chwilę. Jakiś czas temu napisałem artykuł „Czym tak naprawdę jest dyskomfort”, który możesz przeczytać tutaj. Co prawda było to już kilka miesięcy temu, ale uświadomiłem sobie, iż zabrakło w nim jednego akapitu. Zrozumiałem to po wysłuchaniu „Why comfort will ruin your life”, autorstwa Billa Eckstroma. Bardzo gorąco zachęcam Cię do wysłuchania tego krótkiego wystąpienia. Tytuł tego wystąpienia w tłumaczeniu na język polski to “Dlaczego komfort zrujnuje Twoje życie”. Jeśli czujesz, że od pewnego czasu nie zrobiłeś postępu to prawdopodobnie wynika to z faktu, iż zasiedziałeś się w strefie swojego komfortu.

Co złego jest w stagnacji?

Już od pewnego czasu wiedziałem, że dyskomfort nie jest do końca negatywnym uczuciem, ale nie wiedziałem, że (przynajmniej dla części z nas) komfort może mieć tak negatywne konsekwencje. Komfort jest największym „szkodnikiem” rozwoju.  Oczywiście ktoś może powiedzieć, dobrze mi jest z tym co mam. Jeśli tak jest to być może należysz do grona osób szczęśliwych lub mało ambitnych, ale nie mnie jest to oceniać. Jeśli jednak masz wrażenie, iż nie jesteś we właściwym miejscu to zachęcam Cię do czytania dalej.

Wielokrotnie słyszałem: “osiągnąłem swój cel, a mimo tego nie czuję się szczęśliwy”, dlaczego? Przyczyn może być bardzo wiele, a sam temat zasługuje na osobny wpis. Powodem również mogą być mało ambitne lub całkowicie oderwane od naszych wartości cele.

Jeśli na czele naszego systemu wartości jest rodzina, a my skupiamy się na zarabianiu pieniędzy to może się okazać, iż dodatkowe zero na naszym koncie nie uczyni nas szczęśliwszymi. W moim przypadku największym problemem był strach przed utratą tego co już udało mi się osiągnąć, strach przed brakiem stabilizacji itd. Muszę przyznać, iż był to bardzo ciężki przeciwnik. W raz z moim rozwojem osobistym mój strach stawał się bardziej skuteczny. Ograniczał mnie niemal we wszystkim. Z jednej strony nie chciałem być w miejscu, w którym byłem, z drugiej nie miałem odwagi by się ruszyć w jakimś konkretnym kierunku.

Czas na zmiany!

Jak sobie z tym poradziłem? Jeszcze sobie nie poradziłem. Na chwilę obecną moim sukcesem jest sama świadomość tego co muszę zrobić. Tego jak to zrobię, jeszcze nie udało mi się ustalić, ale zaplanowałem kilka ćwiczeń, które mi w tym pomogą. Na początku roku ustaliłem wspólnie z moją żoną, iż rok 2020 będzie rokiem akcji. Jestem wielkim fanem planowania, ale w pewnym momencie mojego życia zorientowałem się, że plany pozostawione bez akcji, są często stratą czasu. Dlatego od samego początku roku, postawiłem na „kolekcjonowanie mocnych wrażeń”, cytując klasyka. Czy ktoś pamięta w której kultowej polskiej komedii pada ten tekst?

Na tą chwilę nie mogę jeszcze wszystkiego zdradzić, ale o wszystkim będziecie mogli przeczytać w osobnych wpisach i w podsumowaniu tego roku. To co mogę wam powiedzieć to, że zarezerwowałem już obóz wakeboardowy, kurs gotowania, a właściwie smażenia steków oraz planuje zrealizować kilka innych ciekawych projektów. Nie piszę tego po to by się chwalić, ale osoby, które mnie znają mogą potwierdzić, iż są to aktywności wykraczające poza moją strefę komfortu. Z premedytacja zaplanowałem sobie takie aktywności, ponieważ takie doświadczenia pozwolą nam się rozwijać w sposób efektywny.

Co dalej?

Pisząc te słowa wiem, że dziś muszę zdecydować się na jeszcze bardziej radykalne kroki. Jakie? Tego jeszcze nie wiem, ale wiem, że muszę 😉 Jakiś czas temu w mojej głowie zakorzeniło się powiedzenie, iż ważniejsza jest droga niż cel podroży. Życia nie powinno się planować tak jak pisze się instrukcje obsługi jakiegoś urządzenia, czyli krok po kroku. Jeśli chodzi o życiowy cel, to moim zdaniem dobrze jest go formułować ogólnie, tak jakby był za mgłą. Wraz z naszym rozwojem cel ten stanie się coraz wyraźniejszy. Takie podeście powinno zminimalizować uczucie niepewności, czy też rozgoryczenia, gdy nie uda nam się zrealizować danego kroku. Czy wyobrażasz sobie, co stałoby się, gdyby osoby takie jak, Henry Ford, Walt Disney czy Steve Jobs zrezygnowałyby z realizacji swojej wizji tuż po pierwszym niepowodzeniu? Żadna z wymienionych postaci nie miała zaplanowanej realizacji swojej wizji krok po kroku, a mimo tego udało im się zmienić historię.