Moja historia w dużym skrócie. Jak już Wam wspomniałem mieszkałem zagranicą przez prawie osiem lat. Po tym jak rzuciłem dobrze płatną prace przedstawiciela handlowego w firmie produkującej drugi najpopularniejszy napój gazowany na świecie, zdecydowałem się na wyjazd do Anglii.
Myślę, że był to rok 2008 lub 2009. Na podjęcie decyzji miałem jeden dzień. Mój manager Grzegorz zgodził się na skrócony okres wypowiedzenia, dzięki czemu pracę w UK mogłem rozpocząć w wymaganym terminie.
Zaproponowano mi pracę w barze na plaży w Poole, od samego początku wiedziałem, że jest to praca na czas określony i pod koniec sezonu będę musiał znaleźć inne zajęcie. W kolejnych miesiącach imałem się podobnych prac, aż pewnego dnia w mojej głowie narodziła się koncepcja założenia firmy. Do dziś zastanawiam się jak mój pokrętny umysł wpadł na pomysł prowadzenia firmy zajmującej się luksusowym transportem w kraju, w którym jeździ się po złej stronie drogi? Na podstawie mglistej wizji udało mi się napisać plan, który krok po korku umożliwił mi prowadzenie przedsiębiorstwa zajmującego się transportem.
Z uwagi na brak kapitału oraz doświadczania mój plan obejmował kilka dodatkowych kroków przed zarejestrowaniem firmy. W wielkim skrócie, znalazłem dodatkową pracę jako dostawca, dzięki czemu nabrałem praktyki w prowadzeniu samochodu z kierownicą po prawej stronie, poznałem topografie miasta, a to z kolei przyczyniło się do zdobycia licencji taksówkarza, która umożliwiła mi transporty na lotniska oraz możliwość współpracy z innymi firmami, a tym samym rozwój biznesu.
Pisząc ten tekst przypomina mi się pewne wydarzenie z tamtych czasów, kiedy wiozłem pewnego pasażera z lotniska Heathrow, który zajmował się przejęciami różnych firm. Opowiedziałem mu o swoim biznesplanie, a on w kilku słowach powiedział, że pomysł jest dobry i czeka mnie wiele wyzwań, po czym na koniec dodał, że prawdopodobnie nie odniosę sukcesu, ale to ode mnie zależy, co z tym zrobię. Dziś w pełni rozumiem co miał na myśli.
Edison powiedział nie odniosłem porażki znalazłem 1000 sposobów na to jak nie zrobić żarówki, czasem potrzebne jest wiele prób, aby znaleźć swój patent na sukces.
NIE TAK TO PLANOWAŁEM
Pewnego dnia, po dwóch latach prowadzenia firmy, pojawiła się możliwość przeprowadzenia się na Sycylię do osoby, która jak mi się wtedy wydawało była godna zaufania. Nie miałem pojęcia jak bardzo się mylę. Wyobrażacie sobie przeprowadzkę z deszczowej Anglii do pięknej i słonecznej Sycylii? Propozycja polegała na przejęciu praw do prowadzenia w pełni wyposażonej restauracji, wraz ze wszystkimi wymaganymi pozwoleniami. To była oferta, której nie mogłem odrzucić.
Podjąłem szalone, z dzisiejszej perspektywy wyzwanie. Zamknąłem dobrze prosperującą firmę, sprzedałem wszystkie zbędne rzeczy, aby móc wpłacić pierwszą transzę potrzebną na sfinalizowanie transakcji. Kilka dni po wpłaceniu pieniędzy, wszystko zaczęło się sypać. Termin wyjazdu przesuwał się z tygodnia na tydzień, a moje oszczędności topniały w szalonym tempie. Po kilku miesiącach wszystko było już jasne…wiedziałem, że zainwestowanych pieniędzy w pełni nigdy już nie odzyskam. Nie chciałbym cię zanudzać wszystkimi szczegółami, ale w dużym skrócie należy pamiętać, iż nie każdy jest uczciwy.
KIEDY OSIĄGNĄŁEM DNO
Pamiętam to bardzo dokładnie, koniec wakacji roku 2011. Wszystkie pieniądze się skończyły, sprzedałem mojego uchachanego Mercedesa oraz wszystkie inne przedmioty, które miały jakąkolwiek wartość. Środków niebyło już na nic, nawet na jedzenie, a ja zadłużałem się coraz bardziej. Jak na ironie losu, ciężko też mi było znaleźć pracę. Na szczęście po kilku tygodniach zatrudniłem się w firmie zajmującej się nowoczesnymi technologiami, niestety wynagrodzenie wypłacane było po przepracowanym miesiącu. W połowie września wszystkie moje karty kredytowe były już w pełni wykorzystane. Ostatnie dwa tygodnie września przetrwałem na odżywkach białkowych, których nie mogłem sprzedać, ponieważ opakowanie było już otwarte.
Dobrze pamiętam dzień, w którym na moim koncie pojawił się wyczekiwany przelew przychodzący. Pierwszą rzeczą jaką sobie kupiłem, był kubełek kurczaka w mojej ulubionej restauracji, była to jedna ze smaczniejszych rzeczy jakie jadłem w życiu. Jak się możecie domyślać, mój organizm nie zareagował zbyt entuzjastycznie na takie jedzenie.
NIESZCZĘŚCIA CHODZĄ PARAMI
Kolejnym koszmarnym elementem mojego błędu, była konieczność przeprowadzenia się z fajnego domu z ogrodem do pokoju w domu obcych ludzi. Dzień, w którym wprowadziłem się do tego domu był moim najgorszym dniem w życiu, oficjalnie sięgnąłem dna, tak mi się wtedy wydawało. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że był to przełomowy dzień w moim życiu! Ale o tym później… Brak pieniędzy, brak pomysłu na dalsze życie, generalnie brak wszystkiego, po za długami, tych mi jeszcze trochę zostało. Warto dodać, iż w tamtym momencie najgorszą rzeczą były te myśli: Dlaczego zrezygnowałem z dobrze prosperującego biznesu? Co mogłem osiągnąć, gdybym kontynuował działalność? Dlaczego zostałem oszukany? To wszystko uzupełniłem chorą ambicją, która nie pozwalała mi na skorzystanie z pomocy bliskich.
NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY
Teraz napisze coś co pewnie zszokuje conajmniej jedną osobę. Nigdy nie byłem zwolennikiem, długich i poważnych związków, a już na pewno nigdy nie pomyślałem, że będę miał żonę. Chyba nie muszę dodawać, że nie był to najlepszy moment mojego życia na nawiązywanie nowych znajomości. Po latach od tamtych wydarzeń usłyszałem powiedzenie: „life happens for us not to us” (Tony Robbins), które idealnie określa sytuacje, w której się znalazłem, inaczej to takie nasze polskie powiedzenie, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Dziś rozumiem, że to wszystko było mi po prostu pisane… Poznałem ją, najpiękniejszą dziewczynę, o brązowych oczach oraz najbardziej zmysłowym uśmiechu, ale niestety była w zawiązku z kimś innym, tak mi się w tedy wydawało. Zostaliśmy sobie przedstawieni przez wspólną znajomą, która już wcześniej opowiadała mi o tej koleżance i wiedziałem, że jest z kimś w związku. Niespodzianka! To nie była ta dziewczyna, po prostu obie miały tak samo na imię! Tak naprawdę od tamtego dnia jesteśmy razem, a ona stała się moja największą inspiracją, a jej uśmiech zawsze będzie moją motywacją.
PORAŻKA – DOBRĄ LEKCJĄ ŻYCIA
Dlaczego wam to wszystko opowiadam? Ponieważ chcę wam udowodnić, że coś co na pierwszy rzut oka może wydawać się największą porażką, odpowiednio wykorzystane, może stać się inspirującą lekcją życia. Teraz postaram się przedstawić kilka dowodów na to, że tak było w moim przypadku. Jak ta błędna decyzja pociągnęła za sobą wiele fantastycznych zmian!
- Właścicielem domu, do którego się przeprowadziłem, okazał się były dyrektor jednego z większych banków w Anglii, który po trzecim rozwodzie musiał skorzystać z dochodu z najmu. Po chwili, stał się moim mentorem, pamiętam jak po drugiej, czy trzeciej szklance whisky pewnego wieczoru powiedział, „znam już twoja historie i mogę ci powiedzieć, że masz dwa wyjścia możesz się dalej nad sobą użalać albo walczyć”. Z natury jestem wojownikiem, więc opcja była tylko jedna – walka.
- Powrót do pracy na etacie, nie był dla mnie wymarzonym rozwiązaniem, ale dzięki temu poznałem koleżankę, która przedstawiła mnie mojej obecnej żonie, za co jej bardzo dziękuję.
- Moja żona zapoczątkowała chyba największą liczbę zmian w moim życiu, wymienię tylko kilka najważniejszych: studia w Anglii, ekspresowe wyjście z długów, znaczącą poprawę mojej ówczesnej kondycji finansowej, a w konsekwencji powstanie tego bloga.
- Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej, co udało mi się osiągnąć w tamtym czasie, to zapraszam na mój profil na LinkedIn.
To moja historia w wielkim skrócie… mam nadzieję, że Cię nie zanudziłem za mocno, chciałbym, aby te wydarzenia były dla Was inspiracją. W tysiącu słów, cieżko zawrzeć wszystkie emocje, jakie mi wtedy towarzyszyły. Mam nadzieje, że nie odniosłeś wrażenia, że była to wspaniała i krótka podróż, w której od dotknięcia czarodziejskiej różdżki wszystkie moje problemy zostały rozwiązane. Aby dowiedzieć się więcej o mnie zapraszam Cię do przeczytania wpisu o mnie. Zmiany wymagają czasu i bardzo dużo pracy! Było naprawdę ciężko! Dziś wiem, że w każdym z nas znajdują się pokłady energii, o który nie mamy pojęcia. Zapraszam Cię do zakładki biblioteka, gdzie zamieściłem kilka opisów książek, bez których nie osiągnąłbym tego co mam dziś, myślę, że kilka propozycji może Cię zaskoczyć. Będę wdzięczny za każdy komentarz. Pamiętaj proszę, że zawsze możesz do mnie napisać, zadzwonić lub skontaktować się przez media społecznościowe.
Dziękuję bardzo za Twój czas – w podziękowaniu przesyłam dla Ciebie mnóstwo pozytywnej energii!